Epizod 2/52

Stand up krawiecki czyli szycie w domu.

 Właściwie powinno być: stand up, sit down, stand up, sit down... Szukam wykroju - sit down. Robię wykrój - stand up. Kroję - nadal stoję. Siadam - do maszyny. Wstaję - podklejam. Siadam - przeszywam, obrzucam. Wstaję - prasuję. Przymiarka - stoję. Pruję - siadam. W tzw. międzyczasie: maaamooo, bo on nie chce się ze mną bawić! ( gdzie ta prujka ?! ), maaamooo, czy Marek może do nas przyjść? ( igła jakaś tępa ?! ), maaamooo, mogę kakao? ( za chwilę będą pytać, czy mogą oddychać... i  jeszcze nitki mi brakło w bębenku ), Kochanie, kawy napiłbym się z Tobą, zrobisz? ( a co to ja...czemu ta maszyna tak wolno szyje ????!!! ); maaamooo, będziemy coś jeść? ( już 2 p.m. ? kiedy to zleciało? ). A ja jeszcze tylko dwa szwy, dwa szwy... MUSICIE JEŚĆ?! Maaamooo....

Szycie w domu przypomina czasami stress test. Niby tak przyjemnie, wszystko na miejscu, a tu nagle zostajesz otoczona przez grupę roszczeniową, z  transparentami niemal. Twoja reakcja może mieć wpływ na życie członków w/w grupy, więc się starasz, zaciskasz zęby..jeszcze tylko podwinąć... wcale się nie denerwujesz...jesteś oazą spokoju....ale jak się potem dobrze trze ziemniaki na placki... dynamicznie ;)

W warunkach skrajnego stresu powstała sukienka domowa. Coś w kropeczki, groszki i kropy trzeba w szafie mieć. Na stół trafiła dzianina z Teofilowa, 1,5 m. Model pochodzi z Ottobre  nr 5/2015. Podkleiłam dekolt i dół sukienki flizeliną, bo jak to z dzianiną, miała zamiar się rozciągnąć, odwinąć i odstawać. Zapobiegłam więc i podkleiłam ( jednak po jednodniowym użytkowaniu trochę odstaje na ramionach, więc: albo nie podnosić rąk do góry, albo nic nie robić). Ale, ale najfajniejsze są przeszycia, Coverlock daje radę. 

Epizod 1/52

Szmaragd z Przepisem w tle

Pamiętacie jak cudnie szeleściła suknia ślubna, którą pierwszy raz mierzyłyście w salonie? Powiem Wam, że udało mi się odtworzyć ów dźwięk. Wystarczyło 2,8 m szmaragdowej bawegi, 60 cm tiulu szerokiego na 1,5 m i 0,5 m podszewki i wyzwanie noworoczne.  Zanim jednak suknia zaszeleściła, okazało się, że 2,8 m materiału to za mało, by wykroić 6 podwójnych klinów, każdy w całości. Ale jak wyzwanie, to wyzwanie i od czego kreatywność? Rozcięłam wykrój na wysokości talii, otrzymując 12 elementów góry i tyleż samo elementów dołu. Zszyłam, wszyłam zamek i myślałam, że koniec jest bliski. Koniec jednak  dotyczył mojej cierpliwości. Prasowanie... Prasowanie okazało się karkołomną czynnością wymagającą posiadania dodatkowej pary rąk, która to para, oczywiście mi nie wyrosła. Bawega nie lubi pary, oj nie. A już w ogóle nie nadaje się przy prasowaniu  dwunastu wąskich elementów, gdy szwy występują blisko siebie. Parę i to niewielką można użyć jedynie na szerokich połaciach tkaniny. Prasowanie, bez pary z żelazka, i bez dodatkowej pary rąk, gdy hektary rozkloszowanego dołu zmiatają z podłogi wszystkie nitki, do tego na desce do prasowania rękawów, może pozbawić cierpliwości. Wtedy najlepiej zrobić sobie przerwę. Potem można wszywać odszycia, dopasowywać i doprasowywać i uszyć halkę z falbaną z tiulu. I można się zachwycić, słysząc ocierające się o siebie tkaniny: tiul i bawegę... jak łagodny szum fal... A potem należy pamiętać o swoich cechach anatomicznych i nie krzywić się, że się marszczy, jak było wyprasowane na blachę....  

Oto pierwsza sukienka z noworocznego postanowienia, jeszcze 51. Sukienka na wielkie wyjście i na uroczą kolację we dwoje, na przykład w bistro " Przepis", które użyczyło swego wnętrza do małej sesji. Restauracja znajduje się w Tarnowie, przy Placu Kazimierza 3. Poza deserami,  mniam, oferuje najlepsze espresso w mieście i dania kuchni włoskiej :)

Projekt 52/52 Start!

Nowy rok, nowe możliwości, nowe wyzwania. Psychologowie radzą, by w poprawianiu naszej nowej rzeczywistości, rzeczywistości roku 2016, kierować się metodą "zmiana dobrego na lepsze". Czyli metoda małych kroczków. Żadnego skakania w siedmiomilowych butach noworocznych postanowień. Ale co, gdy takie się pojawiły? Gdy noworoczne postanowienia zakiełkowały w naszych umysłach i sercach i nie dają się pokonać racjonalnymi wyjaśnieniami? Co, gdy nawet czynnik czasu nie jest hamulcem i nie blokuje coraz bardziej wyraźnej wizji? Co? Należy podążyć za wewnętrznym głosem. Należy wziąć głęboki wdech i podjąć wyzwanie, jak rękawicę, rzuconą nam przez los. I wykorzystać to najlepiej, jak się umie.          

Oto moje postanowienie, moja metoda małych kroczków: uszyć 52 sukienki w ciągu 52 tygodni nowego roku, 2016. Po jednej na każdy tydzień. Dlaczego sukienki? Bo są uniwersalne, mogą być na elegancko, na sportowo, na domowo i na espresso z przyjaciółką.  Powód egoistyczny : chcę co tydzień mieć nową sukienkę. ( Kto by nie chciał? )

 Ktoś pomyśli, dobra, dobra, na pewno.... No bo jak znajdzie czas "polska kobita"? Dzieci, gary i reszta przybytku. To się nie uda. Może się nie uda, może tzw. szara rzeczywistość pokrzyżuje mi plany? Może czynnik ludzki będzie decydujący?

Jednak chęć podjęcia wyzwania jest większa niż obawy, ważniejsza niż to, co pomyślą inni. Zamierzam szyć.

Start !

Ortalion na wejście

W ramach programu 1000 kroków dziennie, mój blog wykonał szereg kroków i trafił w ręce Wróżki IT. Ta, używszy swoich magicznych umiejętności, przeciągnęła go na jasną stronę mocy. W takiej oto szacie graficznej będę wykonywać kolejne kroki w Nowym Roku. Czy będzie ich 1000 czy tylko 52... zobaczymy. Mam nadzieję, że moje umiejętności nie osłabną, maszyna się nie zepsuje i nie braknie mi materiałów... 

Ponieważ nie zmieniam charakteru bloga i w dalszym ciągu chcę należeć do grona szyjących blogerek, przedstawiam kolejną, a pod tym adresem pierwszą, kurtkę z ortalionu dla małej damy. Mała dama ma ok. 128 cm wzrostu, więc kurtka jest w rozmiarze 134. Wiadomo, nie szyć na teraz, szyć na zaś, w przypadku dzieci. Wykrój pochodzi z Ottobre 4/2015, model 23 i pierwotnie jest płaszczykiem z softshellu.  Kremowy ortalion został sprawdzony. Nadaje się. Płaszczyk został zaopatrzony w duże kieszenie o oryginalnym kształcie. W pasie i na dole wciągnęłam gumkę kremową. Futrzak przy kapturze jest odpinany i jest "milutki". Mała dama wygląda jak : Królowa Śniegu. Do kompletu czapka , czy królowa chodzi w czapce?

Piccolo ortaliono

Pomysł, pomysł, pomysł!!!!Co materiał to pomysł!!!

Taki mamy klimat, że jednak będzie zimno. Pomysł dotyczy więc kurtek.

Obstawiłam się ortalionami: kremowy, seledynowy ( z gatunku "bądź widoczny na drodze"), czerwony i czarny, ortalionami pikowanymi z ociepliną, ortalionami z ociepliną nie pikowanymi. Pomału kompletuję zamki, podszewki, podszewki pikowane, gumki, stopery i futra sztuczne.

Na początek, na rozgrzewkę, mała kurcinka w rozmiarze 96.

Bajeczne szycie się zapowiadało, do momentu wybrania modelu z Burdy dla dzieci 1/2009. Dlaczego? W tym wydaniu Burdy, ktoś popisał się nie lada dowcipem i odwrotnie oznaczył szablony z wykrojami. Nie korzystam z niej za często, stąd i nie pamiętałam, że arkusze A,B,C,D, to tak naprawdę E,F,G,H i na odwrót ... Po sprawdzeniu zasobów epitetów i łamigłówce arkuszowej szycie szło bajecznie.

Oczywiście niemiecki rozmiar 96 dla słowiańskiego jest za szeroki. Jednak w przypadku kurtek nie jest to wada. Zawsze pod spód można założyć coś cieplejszego.No i nie opłaca się szyć ubranek w sam raz, bo raz dwa i takie ubranka są za małe. Co do koloru... śmietankowy, delikatny,... a praktyczny... jak gwóźdź w kole. Zakładam jednak, że wszyscy mamy pralki...

 Śmietankowy ortalion posiadał już ocieplinę, ale na wszelki wypadek dodałam jeszcze kremową podpinkę. Wnętrze kaptura oraz wyłogi rękawów odszyłam pikówką z poliestrem. Z tego samego materiału doszyłam czapeczkę. Do dołu kurtelki wciągnęłam gumkę okrągłą, także kremową i zablokowałam ją dwoma stoperami. W boczki wciągnęłam szersze gumki, by lekko kurcinkę wytaliować. Całość świetnie dopełnia futrzak wokół kaptura. Futrzak jest odpinany, bo obawiam się, że źle zniesie częsty kontakt z proszkiem i wodą.

 Kurcinka  dobra, tylko ten futrzak... bardzo mizia po buzi :)

Trzeci sezon

   Trzy lata temu zachowałam się bardzo rozsądnie i uszyłam sobie płaszcz. Wtedy nie wiedziałam, że płaszcz będzie wielosezonowy, to znaczy, że będzie i na wiosnę i na jesień i nie tylko w 2013 roku. Po pierwsze fason, taki prosty, niemal klasyczny. Można z paskiem, można bez. Po drugie kolor, uderzający w szarość ulicy.

  Miewam od tamtego czasu pomysły, by uszyć sobie coś nowego, w czym mogłabym iść w jesień, ale...Albo fason zamierzonego uszytku jest podobny, albo kolor zbliżony.

   Oto moje racjonalne szycie, szycie na lata i jesienie.