Wyzwanie, cz.2 - do kompletu.

   Eleganckie sukienki, na wyjątkowe okazje, nie mogą być pozostawione same sobie. Muszą się idealnie komponować z zawartością, i idealnie pasować do żakietu. Nie będę roztaczać tu dygresji około krawieckich i przejdę do rzeczy. Ten żakiet, to było coś! Miał stanowić odwrotność sukienki, czyli granat w przewadze, a żakard na przełamanie. Wykrój powstał na bazie modelu 122 A z Burdy 2/2016 , czyli był bluzką. Nie zapominając o tym, że oryginalnie jest to model przeznaczony dla materiałów elastycznych, kroiłam rozmiar większy. Dodatkowo elementy przodu wzbogaciłam o znacznie większe zapasy na szwy. Największa zabawa była ze spasowaniem wzoru żakardu na jakże reprezentacyjnym przodzie. Te sześć podłużnych elementów kroiłam na prawej stronie tkaniny, każdy osobno. Potem prułam, zszywałam, prułam, zszywałam, aż uzyskałam zadowalający efekt. Element "baskinka", którego sukienka została pozbawiona, został doszyty do żakietu. Zgodnie z wstępnymi założeniami. Części żakietu, które musiałam sobie stworzyć, to odszycia przodu, łącznie z przednią częścią baskinki. W elementach wymagających podklejenia flizeliną, czyli odszycia przodu, główki rękawów, podkroje szyi i rękawów tyłu i przodu, miejsca podwinięcia rękawów i baskinki, wykorzystałam flizelinę elastyczną. Ponieważ było to szycie na zamówienie, to wymagało naniesienia indywidualnych korekt: skrócenie tyłu, zwiększenie podkroju dekoltu tyłu, wszycie wyżej rękawów, i znaczna zmiana linii ułożenia plisy przodu i tyłu, aby uniknąć niewygodnego odstawania. Do tego dochodzi wszywanie podszewki. Żakiet zapinany jest na trzy haftki, oczywiście tak, by wzór schodził się idealnie. I co się okazało na końcu? Że podwijając dół, zaszyłam szpilkę. Klasyk w moim wydaniu. Zaszywam szpilki notorycznie. Niektórym nie usuwam, na przykład z trencza M. (to takie zabezpieczenie, jakby się któraś chciała za bardzo zbliżyć... he he he...) Podsumowując: z żakietu szpilkę usunęłam. To było wyzwanie.   

Szyj Ż

Cała ja. 120 cm materiału i żakiet szyję! A taki ładny szary melanż, na spodnie miał być. Nie doczekał jednak. Wpadł mi w ręce w chwili skrajnej potrzeby posiadania elementów garderoby biznesowej. 120 cm materiału - przecież nie musi być długi, nie musi być zapinany, nie musi mieć kieszeni, nie musi....a nie, podszewka musi być, no i pasuje żeby rękawy nie były krótkie. Wykrój: Burda 8/2013, model 107, rozmiar 42. Wybrałam ten model głównie ze względu na to, że krótki i nie miał klap, a wiadomo: ze 120 cm materiału nie poszaleję. Do tego okazało się, że fajny szary melanż miał miejscami jakby skazy. Odbyłam więc kombinację norweską połączoną z freestylem. I uszyłam. Żakiet uszyłam. Na turkusowej podszewce. Bez zapięcia, nie długi, bez kieszeni, z małymi poduszkami. Tylko jeszcze pasowałoby go dobrze rozprasować, co pewnie widać na zdjęciach. No i broszka, hit sezonu, a nawet dwie. Broszki z resztek, których na prawdę nie było za wiele. Wykończę się tą kreatywnością i zginę pod hałdami "przydatnych" resztek.