Proste rozwiązania są najlepsze czyli o "homątnikach"

Lubię "homątniki"

  Pewnie zastanawiacie się, co to? A są to wszelakiej maści kominy i szaliki, które jakiegoś zimnego dnia dostały taką oto nazwę. Trochę nawiązuje do końskich akcesoriów... ale "homątnik" się przyjął.

  Można go zrobić na drutach lub szydełku :

Można uszyć :

 Można kupić... łeee

  Jako, że jesteśmy kreatywne, szyjemy go. Jeżeli nie umiemy szyć, szukamy koleżanki z maszyną, mamy , cioci, babci, teściowej lub idziemy po prostu do krawcowej....rzucamy jej pomysł, obiecujemy: umyć gary/popilnować dziecka/ zrobić zakupy,* - niepotrzebne skreślić - (*w przypadku krawcowej może być jednak potrzebna gotówka)

   Jeżeli mamy w domu maszynę, to sprawa prosta: udajemy się do sklepu z materiałami i kupujemy

2 x 25-30 cm dzianiny, polaru lub innego miłego w dotyku materiału, najlepiej, by się rozciągał.

Rozkładamy materiał, odmierzamy,  najczęściej wystarcza 130 cm na długość, ale wszystko zależy od Was i Waszych upodobań.

  Składamy oba materiały prawą stroną do siebie, spinamy, przeszywamy. Tutaj mała uwaga : do szycia dzianin nie potrzebujemy wysokiej klasy sprzętu. Wystarczy zwykła maszyna , np. słynny lidlowski Silver Crest i igła do dzianin. Ustawiamy szew na zygzak, a jego szerokość na 1 lub 2.

 Odwracamy na prawą stronę. Otrzymaliśmy taką oto rurę :

I teraz możemy spiąć niestandardowo : czyli zeszyć krzywo, by osiągnąć zamierzony efekt zwijania się;

 możemy zeszyć ładnie, równo , estetycznie , o tak....

I wykończenie.

I nikt nie ma takiego i jesteśmy górą

 Bravissimo!