Szyciowy blog roku 2017

  Takie wydarzenia, jak Szyciowy Blog Roku, zawsze skłaniają mnie do spojrzenia wstecz. W tym roku także. Drugi raz biorę udział w konkursie na Szyciowy Blog Roku, tym razem roku 2017. Można oddawać głosy na blogi, za którymi stoją wspaniałe, kreatywne osoby, poświęcające swój czas, życiową przestrzeń, dla tworzenia rzeczy nietuzinkowych. Wśród nich jestem i ja: 

                        http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/szycie-bez-metki-2/

   Zapraszam do głosowania :) Może mój blog, jest tym, który się spodobał...

   A tymczasem, w ramach retrospekcji wydarzeń, proponuję małą podróż w czasie. Co tam się działo na moim blogu w ubiegłym roku? O, z pewnością było spokojniej niż w roku 2016, kiedy to szalone wyzwanie, http://www.szyciebezmetki.com/projekt52-52/,  zdominowało moje życie i czas rodziny. 

  Rok 2017, rozpoczęłam kolorem czerwonym, ortalionową kurtką.

DSC_0144-1.jpg

 Potem okazało się, że czerwony, w okryciach wierzchnich, jest kolorem dominującym:

DSC_0375-1.jpg

Ale przełamałam go trochę szarym i czarnym - kwiatowym ;)

Pojawiło się kilka wydarzeń niestandardowych:

Wśród nich - SEPARATOR NA NICI - z którego jestem bardzo zadowolona. Brawo JA! :)

DSC_0768-1.jpg

Były i sukienki:

Coś dla nieletnich:

I moje ulubione kombinezony!!!

A rok zakończył Stylowy Men. 

DSC_0046-1.jpg

Śmiało można powiedzieć: się szyło! 

Pozdrawiam

Jola

 

Bluzowanie.

Oto "Nieja" i "Niewiem", używający też pseudonimów "Gdziejest" i "Tomoje". Dwie jednostki, wykazujące się sporą kreatywnością (po rodzicach) i totalną ignorancją w stosunku do norm powszechnie stosowanych w codziennym, szarym życiu. Jednostki starają się ponownie odkryć i zmodyfikować rzeczy niezmienne. Oraz nagiąć nas, a szczególnie budżet, do swoich potrzeb. W związku z amnezją wybiórczą i słuchem absolutnym (absolutnie nie słyszą zdań zaczynających się od słów: odłóż, poskładaj, schowaj, posprzątaj), wyżej wymienione jednostki składują w przedpokoju, tuż za wejściem, w zależności od pory roku i rodzaju sportu, różne części garderoby, najczęściej mojej produkcji. Bluzy, kurtki, szaliki, czapki, dresy, korki, halówki, torby po treningu i plecaki. Wszystko to, rzucone w pośpiechu, jakże jest nieistotne w porównaniu z emocjami, które każą gnać do kompa, jak do dystrybutora z ostatnim litrem wody. A komu to przeszkadza? Wiadomo... Wszystko to okazuje się być niby nieistotnym, a jakże przebiegłym działaniem. Bo, dajmy na to, taki niespodziewany gość, z własnym wytrychem, postanawia nas odwiedzić. Drzwi forsuje bez problemu, ale tuż za progiem....niespodzianka. Piłka odbija się od nogi niespodziewanego gościa, uderza w ścianę, w kije do nordiku (moje), te, tracą podparcie i ściągane siłą grawitacji, walą się na podłogę, w miejscu przebywania plecaka z zawartością szkolną. Zdezorientowany gość, chaotycznie stawia następny krok, trafiając w ów plecak i porzuconą na niego bluzę. Próba utrzymania równowagi skutkuje spotkaniem z  ...do tego jeszcze kilka pułapek montowanych pod sufitem rodem z "Kevina" i żadna firma zakładająca alarmy nie jest potrzebna. A wszystko dzięki jednostkom o wybiórczym słuchu i dziurawej pamięci, ale o podobnych upodobaniach odzieżowych. Na razie. 

   Tu będzie pean na cześć Ottobre Kids, jakie to fajne, jak dobrze zrobione wykroje, nie za szerokie, nie za wąskie i nie skomplikowane! O tak, szyje się na ich podstawie super. Najważniejszy jest szybki efekt, a taki zapewnia, po pierwsze: dobry wykrój, po drugie: dzianina dresowa, po trzecie: mój kochany coverlock. Tym sposobem, w miarę szybko, uzupełniłam chwilowe  braki w garderobie. Mentalne bliźnięta zadowolone, byle tylko jeden nie miał innej bluzy niż drugi.