Wypada powiedzieć : kobieto, puchu marny...
Nie spodziewałam się tego, no nie spodziewałam, a jednak...
Zdradziłam Burdę dla Ottobre...a było tak :
Jeden weekend cały wolny. Wolny od garów, od pracy, od szycia (chociaż uwielbiam). Jeden weekend po pięciu dniach pełnych słońca. Jeden weekend...i co? I zapowiedzieli, że 16 stopni i może padać i zachmurzenie duże ...w Tatrach.
Oburzenie można było mierzyć w kilogramach, lub bardziej po krawiecku w metrach. No jak, jeden weekend i nie ma ładnej pogody? Nie ma pogody, a ja nie mam kurtki na deszcz? No nie może tak być.
Szybkie zakupy : - ortalion 1,8 m po 13,50 ( co za kolor i srebrny w środku )
- nici 3,90
- sznurek 2 m po 0,80
- 4 stopery po 0,80
- gumka okrągła 3 m ( na zaś ) 1 zł
Wykrój wpadł mi w oko z miesiąc temu w Ottobre.
Ottobre jedno, a Burdy od 2004..., tyle szukania..., no i nie omieszkałam go użyć. Szybko, bo nie ma czasu, a ma padać...a ja nie mam kurtki na deszcz.
Szycie kurtki, na szybko, że tak nadmienię, jest niebywale pozytywną czynnością. Najpierw kaptur: zeszyć, nabić wyloty na sznurek, przeszyć tunel na tenże sznurek i najlepiej od razu ów sznurek wciągnąć.
Potem przód zszyć z tyłem i doszyć kaptur. Wszyć zamek. Zszyć boki. Doszyć wewnątrz tunel na gumkę w talii, nabić wyloty na gumkę.
Wszyć rękawy. Podwinąć. Nabiłam jeszcze otworki pod pachami, aby zapewnić sobie wentylację, bo ortalion nie jest "oddychającą" tkaniną.
Efekty tej działalności było widać z godziny na godzinę, po trzech godzinach było już widać całą kurtkę. A już dobę później okazało się, że deszczu nie było, chociaż zachmurzenie duże i temperatura w okolicach 16 stopni. Kurtka jednak się przydała, bo powyżej kosodrzewiny trochę wiało. Dodatkowa zaleta kurtki: jest lekka i nie zajmuje dużo miejsca w plecaku. Wada : mnie się, ale kto by się tym w górach przejmował... I ten kolor...do butów mi pasuje ;)
Ps. Wiem , wiem, nie zrobiłam kieszeni...brakło czasu...obiecuję poprawę ;)