Sukienka nr 16 - z archiwum.

Taki ładny materiał : jersey, cienki, lejący,

bardzo wzorzysty i rozciągliwy

, z naciskiem na bardzo wzorzysty i rozciągliwy.

I taka sukienka : ... z fajnym wykończeniem dekoltu... równie fajnym marszczeniem na przodzie.

Burda 2/2008 model 103 B.

Na rzut obcym okiem : ok. 

Na pierwszy rzut moim okiem : o bo.... 

 Miałam i mam wrażenie, że cały fason sukienki zginą we wzorzystym materiale ( jak raz postąpiłam zgodnie ze wskazówkami Burdy, to zaraz problemy ), to raz. Dwa: materiał okazał się być największym wrogiem proponowanego modelu. Efektowne marszczenie na przodzie okazało się ściągać cały tył na przód. Materiał tak się naciągał, że teraz wydaje mi się, iż świetnie nadawałby się na pokrowce.

 Zmieniłam element marszczący na większy, materiału było na tyle, mogłam ciąć i wycinać. Trochę pomogło. Do ideału było daleko,więc zaczęłam zwężać tył, pogłębiając zaszewki ( zawsze je pogłębiam ) bardziej i bardziej, aż zaczęłam się obawiać, że tył mi zniknie. 

 Naszła mnie też myśl, że może źle skopiowałam wykrój. Może plecy skroiłam za duże? Nie, a materiał dalej ładnie się naciągał. Po prostu, przodu było warstwowo za dużo w stosunku do tyłu, do tego dodać rozciągliwość i mamy przyczynę problemu. Po wielu, wielu, wielu próbach, bo jak się człowiek uprze, uzyskałam w końcu efekt mniej więcej zadowalający.  Sukienkę noszę, ale mam przy niej taki nerwowy odruch polegający na częstym poprawianiu tyłu, cóż ...

Ale, ale, co to ja słyszałam? Że jak się ktoś za dobrze czuje we własnych ciuchach, to znaczy, że jest źle ubrany?

Sukienka nr 39 - taki punk jaki wykrój

  Przeglądając lutową Burdę trafiłam na "punkowe" stylizacje. Hymmm, taki punk jaki magazyn. Podążając tą drogą, nasunęła mi się myśl: sukienka (a jakże!) z wykończeniami z ekoskóry. Będzie wystarczająco punkowa, jak na Burdę, z której modeli mam zamiar skorzystać.

  Obłożyłam się Burdami i rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniego modelu. Sukienka, sukienka, sukienka...może tym razem nie z dzianiny, może coś ambitniejszego? Jakieś zaszewki, francuskie cięcia? Ale materiał to dzianina - jersey dosyć gruby i w pepitkę beżowo czarną.

W między czasie zdążyłam zapomnieć czego szukam, bo, co rusz, atakowały mnie modele, których jeszcze nie szyłam, a które koniecznie muszę mieć. Otrząsnąwszy się, powróciłam do sukienek.

 Model wybrałam.

Oczywiście, sprawdziłam wcześniej, co i jak szyć, 

ekrawiectwo.net

 w tej kwestii jest nieocenionym źródłem.

 Jednak moja Łuczniczka zastrajkowała. Nie pomogły zmiany igieł, stopki, nici - szyć nie chciała. Eko-skóra i jersey, to było za dużo. Zmasakrowałam przez to odszycie tyłu. Stąd tyle tam szwów, ale już nie chciałam pogarszać sprawy, bo niestety wielokorotne przeszywanie eko-skóry pozostawia ślady, więc zostało tak, jak jest.

 Potem zmieniłam maszynę, na model starszy i mocniejszy, Finesse - Zakłady Metalowe Łucznik. Poszło jak z płatka. Pod elementy z eko-skóry podłożyłam jersey, gdyż eko-skóra lubi przyklejać się do naszej własnej skóry. Do tego pod wpływem temperatury ciała lubi się rozciągać. Przy krojeniu się przesuwa, więc lepiej kroić każdy element osobno.  Można prasować, najlepiej przez coś - ja wykorzystałam siatkę do prasowania.

 Nie podklejałam flizeliną, bo obawiałam się, że będzie za sztywne. W efekcie okazało się, że mogłam podkleić odszycie dekoltu,ale ...co do reszty  nie było to konieczne, jersey był wystarczająco gruby.

Na ramionach poszczególne elementy zostały dopasowane niemal idealnie.

Z tyłu zrobiłam zaszewki, by sukienka ładnie się układała.

Sukienka oczywiście bez metki, bo metki "gryzą" ;)

Punk wyraził się jedynie w glano-podobnych butach...