Z dzieci na dzieci.

      Podobno przysłowia mądrością narodu, a więc coś z branży odzieżowej: "z dzieci na dzieci, aż się rozleci".

     Przynajmniej raz udało mi się zastosować do tego przysłowia. Do tej pory, w przypadku ubrań ze Starszego na Młodszego, mogłam spokojnie wpisywać "nie dotyczy", mimo tego, że: "drugi chłopak? O, to ubrania już masz!". No niby mam...ale bluzy- jak żagiel, spodnie - Młodszy wchodzi luzem do jednej nogawki... Okazuje się być dosyć "liniowy".

     A tu kurtka jedna okazała się być odpowiednia. Szyłam ją jakiś czas temu (3 lata) na Starszego z Burdy 10/2011, model 139. Wybrałam rozmiar 128, bo do takiego Starszy wówczas pretendował. Wycięłam, przymierzyłam, forma wydała mi się mała. Sprawdziłam, czy nie pomyliłam rozmiaru, ale nie. Rozmiar 128 był ostatnim, czyli największym z proponowanych przez magazyn. Powiększyłam, przedłużyłam. Wykorzystałam miękki materiał z półki " na płaszcze". Do środka wszyłam beżową pikowaną podszewkę z ociepliną, do kaptura beżowy polar. Kawałki tegoż polaru wykorzystałam do umocowania troczków zapięcia. A zapięcie na kołeczki. Bardziej ozdobne niż praktyczne, bo pod plisą zamek.

   Bardzo mi się podobało.  Ale Starszy nie nachodził się tej kurtce za długo. Śmignął w górę, jak zwykle niepostrzeżenie, i wszystkie długości przedłużone stały się za krótkie.

   Po trzech latach Młodszy dorósł do kurtki po Starszym i choć nie te obwody, to jest ok i na spacer i na wygibusy....

Pogoda w kratkę.

Pada, pada, pada... , ale za to jak! Pod każdym możliwym kątem.

Rano nie pomogła nawet największa parasolka. Obawiam się, że tylko wodoszczelny uniform od czubka głowy po mały palec u nogi sprawdziłby się. 

Zapobiegając przeziębieniu z powodu przemoczenia stóp, postanowiłam się wysuszyć i rozgrzać kawą. Do kawy, wiadomo, coś słodkiego i jakaś mała robótka. Mała, bo czuję, że jak tak rano zmokłam i tak pada i nawet psa z domu szkoda wypuszczać ( Momoooo! skoczysz do sklepu po ciacho ?) , to mała robótka jest bardzo na miejscu.

Od dwóch tygodni poleguje u mnie kratka bawełniana gruba, nabyta przez mą Rodzicielkę  w SH. I tak poleguje, raz w jednym miejscu, raz w drugim, ale cały czas na wierzchu, bym jej z oczu nie straciła. Ma ładne kolory, z przewagą pomarańczu. No i tak mi w oczy właziła, że w końcu ją zaczęłam ciąć. A że metrów tej kratki jest ze 4, bo to załonka była, tak odcinam po kawałku. 

Na początek obłożyłam nią pudełko po śledziach, w którym przetrzymuję rożne takie podręczne przy szyciu: skalpel, agrafkę, magnes ze starego adapteru, bardzo dobry do szpilek, jakąś stopkę, guzik, itp... Pudełko miało wygląd nic a nic nie kojarzący się z szyciem. Stało tak sobie w ciemnym kąciku. A teraz trafiło na pierwszy plan.

Materiał przykleiłam klejem do wszystkiego. Górę wykończyłam beżową lamówką ze skosa, przeznaczoną oczywiście do czegoś innego. Jeszcze kokardeczka z guziczkiem i po śledziach ani zapach nie pozostał. 

Tak mi fajnie poszła moja mała robótka na rozgrzanie, że jak mój wzrok padł na nie używaną puszkę po kawie, to od razu zobaczyłam ją w pomarańczowej kratce. 

I przeznaczenie jej stało się jasne.

Jak już było mi całkiem ciepło, postanowiłam sprawdzić jeszcze jakość nowego wypychu. Noo, bardzo fajny jest, bardzo. Bardzo dobrze się nim wypycha igielniki. Model, który prezentuję, zoczyłam na blogu 

http://brummig.blox.pl/2014/09/Do-poduszki.html

 i tak mi się spodobał ( na równi z wpisem) , że takowy sobie uczyniłam.

I teraz mam taki zestaw w kratkę, a kratki pozostało jeszcze duuuuużo, więc nie wiadomo czy kolekcji nie poszerzę o : nowe wkłady do koszyków, ściereczki, chwytaczki, domeczki ozdobne, pokrowiec na czajnik z herbatą, pokrowce na jajka na miękko, torbę eko, pudełko na coś, ramkę....

To może jutro też będzie mi zimno...

Sukienka nr 17* - czyli z tego się nie szyje.

Nie mogę chodzić do sklepu z materiałami!

Nie mogę chodzić do sklepu z materiałami!

Nie mogę chodzić do sklepu z materiałami!

Bo się już do szafki nie mieszczą i materiały zaczynają zalegać w miejscach do tego nieprzeznaczonych!

Ale jak mogę odpuścić sobie coś, co kosztuje 8 zł/m i jest żółte w różową kratkę, cienkie, lekko kreszowane, rozciąga się na wszystkie strony i "siepie" niemiłosiernie ? No nie mogę!

Przy kasie dowiedziałam się, że sukienek z tego się nie szyje.

Zakupiłam 1,20 m, i jeszcze podszewkę żółtą. I zasiadłam do szycia.

Co mi wyjdzie z materiału, z którego "sukienek się nie szyje"?

Nie widać, jeszcze.

Już miałam wykrawać elementy wykroju, kiedy moje wewnętrzne ja krzyknęło : kratka!

O ja... no tak , dobrze by było, gdyby się ładnie schodziła na szwach. Zaczęły się kombinacje. Okazało się, że mam trochę za mało materiału, jak na model, który wybrałam. Połączywszy dwie metody : krawcowa szyje pruje.. oraz metodę mojej Babci: uciąć z dołu - wstawić w bok, udało się.

Wszystko byłoby już ok, ale przecież na podszewce musi być, bo dół ma być w bombkę! Do tego zamek kryty! Bawiłam się tak , prując i zszywając, przez pół dnia. Jeszcze musiałam uważać, aby nie zaciągnąć materiału, a ten był do tego bardziej niż skłonny. Czyli może jednak : " sukienek z tego się nie szyje"?

Im bliżej końca, tym sukienka bardziej mi się podobała. Przy dekolcie uroczo układały się zakładki.

Wciągnięta w dolny szew, łączący materiał z podszewką, okrągła gumka uformowała bombkę.

Efekt więcej niż zadowalający.

Jak się nie szyje, jak się nie szyje?!

Sukienka została zaprezentowana w pracy i na imieninach, otrzymała pochwały i powędrowała do prania.

30 stopni, lekkie wirowanie i totalne załamanie po wyciągnięciu z pralki. Część wierzchnia w różową kratkę, cienka, kreszowana, "siepiąca" się, zbiegła się jak śliwka w wędzarni. Żółta podszewka, której nic się nie stało, stanowiła 75% sukienki, zamiast 40%!  SUKIENEK Z TEGO SIĘ NIE SZYJE!

A tak zdążyłam ją polubić! Nie tracąc nadziei, pozwoliłam jej wyschnąć, bo może jeszcze się rozciągnie. Na sucho nie wyglądała już tak tragicznie, proporcje pomiędzy materiałem a podszewką 50/50. Resztę zrobiło żelazko. UFFFFF

Sukienek z tego się nie szyje, chyba że ma się ochotę na silne doznania, łącznie ze wstrząsem.

Ps. od tamtej pory zawsze piorę materiał przed skrojeniem :)

* numeracja sukienek według kolejności ułożenia na półce, od góry. Czyli trochę historii mojego szycia.