Chcę, nie muszę.

Chcę pamiętać, by ze swojego słownika usuwać słowo “muszę”. Przeanalizowałam moje poczynania na każdym polu swojej działalności i doszłam do wniosku, że absolutnie nie mogę używać tego słowa. Gdy mówię, że “muszę” coś zrobić, dzieje się ze mną coś dziwnego. Podświadomie i świadomie uruchamiają się we mnie wewnętrzne blokady, jakieś hamulce i już wiem, że jak “muszę”, to z pewnością nie zrobię tego w takim trybie, w jakim mogłabym to zrobić, gdybym chciała. I to dotyczy też szycia…

Jak “muszę” coś uszyć, to za nic w świecie nie mogę się zebrać i ruszyć z robotą. I jeszcze mam tak samo z pisaniem postów… Fura fajnych zdjęć, kilka niezłych ciuchów, uszytych i noszonych namiętnie, i tylko padło to nieszczęsne słowo “muszę”: muszę napisać post, muszę zrobić wrzutę, muszę aktualizować profil… Coś małego i czarnego z batem w ręku zamieszkało w moim wnętrzu i zaczęło mnie poganiać, krzycząc: szybciej, musisz, musisz szybciej!!! Poczułam się jak dublowany zawodnik, któremu kolejny raz uciekła czołówka. Pomału, acz widocznie, zaczęłam tracić radość z szycia, chociaż szyłam. Z opisywaniem tego też odpuściłam, bo przestałam to traktować jak rozmowę z ludźmi, za którymi przepadam… Bo przecież muszę…, muszę nadrobić zaległości, muszę pisać, szyć, pisać, szyć…

Od czasu do czasu zdarzył się promyczek, przebłysk weny, chęci, ale ta, tłumiona przez “muszę” ulatywała tak szybko, jak się pojawiała….

Do czasu, aż zdałam sobie sprawę, że NIC NIE MUSZĘ. JA CHCĘ!!!

Chcę szyć fajne rzeczy, takie, których nie ma nikt i takie, w których chodzi pół świata, Chcę szyć dla innych, żeby wreszcie byli dobrze ubrani, Chcę mieć jeszcze więcej materiałów, hafciarkę, nową stebnówkę i pracownię z witryną w stylu retro na starówce.

Chcę nigdy nie zapominać, że szycie daje mi radość, że wszystko, co mnie spotyka w jego trakcie, jest darmowym szkoleniem, co prawda na tzw. błędach, ale zawsze jest pouczające.

Właśnie w ramach nowego otwarcia pod hasłem “CHCĘ, NIE MUSZĘ”, chcę wam pokazać jedną z moich ulubionych tegorocznych letnich sukienek . Jest to całkowity news, oparty na modelu 113 B z tegorocznej Burdy 7/2019. I tą sukienkę naprawdę chciałam sobie uszyć zaraz po zobaczeniu magazynu. A jak do tego jeszcze zobaczyłam materiał, lekkie silki w niebieski deseń, wiedziałam, moja ci ona, ta sukienka model 113B z Burdy 7/2019. Oczywiście była mi ona potrzebna na urlop. A przed urlopem miałam taką myśl, że co to ja MUSZĘ uszyć… Może gdybym CHCIAŁA, to uszyłabym znacznie więcej…

Uszyłam więc sukienkę na ramiączkach i z falbaną. Z dużym sceptycyzmem odniosłam się do gumki w pasie i marszczenia dołu. Z doświadczenia i przekonań wewnętrznych wiem, że i gumka i marszczenia, to nie moja bajka. Rzeczy na gumce nie stanowią hamulca dla kontroli nad wagą, a co do marszczeń - wyglądam w nich jak snopek, taki okazały… ;)

Zamiast więc marszczenia dołu z prostokąta, wykroiłam dół z półkoła. By trzymać się prawdy okazanej w, bądź co bądź, ulubionym magazynie szyjących, pasek zostawiłam. Mało tego nawet wciągnęłam gumkę, ale tak naprawdę za wiele ona tam nie marszczy, jedynie podtrzymuje.

Tak oto, w krótkim czasie, bo ten model sukienki za długo się nie szyje, jak się naprawdę CHCE, stałam się posiadaczką ulubionej urlopowej sukienki. Kolor, fason, materiał, wszystko złożyło się na jej wielokrotne użytkowanie. I nawet dół, wykończony mereżką, i długi do ziemi, nie ucierpiał na piaszczystych ścieżkach i kamiennych uliczkach.

Teraz powinnam powiedzieć: no widzisz, jak CHCESZ, TO POTRAFISZ :) Obym tylko pamiętała, że CHCĘ.

Pozdrawiam

Jola

Uszyję Ci sukienkę.

Nad drzwiami pracowni krawieckiej powinien widnieć napis: “…Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie…”. Chociaż wyraz “nadzieję” należy zastąpić słowem “przyzwyczajenia”. Zdanie powinno więc brzmieć: “… Porzućcie wszelkie przyzwyczajenia [dot. tkanin i stylu] wy, którzy tu wchodzicie…”

Musicie więc porzucić przyzwyczajenia dotyczące ubrań “stworzonych” ze sklepu. Zapomnieć o dzianinach, które zawsze się naciągną. Musicie poznać różnicę między ubraniem za ciasnym a dopasowanym. Musicie uznać wartość rzeczy szytych na miarę. I na koniec musicie uwierzyć, że osoba po drugiej stronie drzwi wie.

Wie, jak szyć, chociaż twoja narodowa cecha “znam się na wszystkim” nie pozwala o sobie zapomnieć. Wie, co można uszyć z powierzonego jej materiału i czasami upieranie się przy swoim przynosi skutek odwrotny do zamierzonego, czyli niezadowolenie… Słowo klucz: zaufaj. Ona, krawcowa, szyjąca to: projektantka, wizjonerka (widzi Ciebie i to w czym będzie Ci dobrze), materiałoznawca, trochę psychoterapeuta, osoba, która łatwym rzeczom się nie kłania, za to z trudnymi pije bruderschaft.

Krawcowa dzisiaj, to nie prosta kobiecina z chustką na głowie od skracania i poszerzania. To osoba wszechstronnie wykształcona, której tajniki matematycznych obliczeń nie są obce, a która wie też jaki kolor wybrała firma Pantone na dany rok i jaką premierę szykuje na jesień Bonda i co to jest Universum Marvela. Osoba, która godziny spędziła na zgłębianiu tajników sztuki krawieckiej. Osoba, która cały czas się uczy.

Uczy się, szyjąc dla Ciebie, bo każda sylwetka jest inna i każda figura posiada inną osobowość. Z upływem czasu uczy się też, że powiedzenie, iż “klient ma zawsze rację” w pracowni krawieckiej nie zawsze przynosi pozytywne efekty dla obu stron.

Czasami krawcowa wie lepiej, a więc zaufaj.

Oto model z Burdy 3/2016, który musiałam sprawdzić po raz drugi. Model, który za pierwszym razem wiele mnie nauczył, chociaż szyłam go z wielką przyjemnością. Model, o którym od początku wiedziałam, że będzie świetny właśnie z takiej tkaniny. Z bawełny z naprawdę niewielkim dodatkiem włókien elastycznych, z przepięknym kwiatowym nadrukiem. Widziałam sukienkę w stylu włoskim. Taką naturalną, świeżą. Na podszewce, co zmniejszałoby nieco stopień zagniecenia w miejscach fizjologicznych zgięć.

I… nie mogę powiedzieć, że udało się, bo udałoby się, gdybym szyć nie umiała, a więc - uszyłam.

Uszyłam najpiękniejszą sukienkę tego lata

Model: Burda 3/2016

Materiał : bawełna ze stacjonarnego sklepu Świat Tkanin Tarnów

Fryzura + koloryzacja: AFAN Atelier Fryzur Agnieszka Nowak

Makijaż: Salon Kosmetyczny Bellissima Gabriela Stawarz